Wywiad z Joe Jonasem! - rzekła z
dumą Charity, kiedy tylko pojawiłam się przy jej jasnobrązowym biurku.
Spojrzałam
na nią ze zdziwieniem, kojarząc od razu nazwisko jednego z członków ulubionej
grupy muzycznej Maddie. Tylko dlaczego zwracała się z tym do mnie?
- Myślę, że to dobry pomysł -
przyznałam, kiwając głową. - Nastolatki uwielbiają ten ich zespół, więc bardzo
prawdopodobne, że cały nakład sprzeda się z szybkością światła - dodałam,
posyłając jej pochwalny uśmiech.
- Och, cieszę się, że tak
myślisz. - Ucieszyła się.
Czasem nie
przypominała w najmniejszym stopniu trzydziestoletniej kobiety. Na jej twarzy
nie dało się dostrzec żadnej zmarszczki, ubierała się zgodnie z najnowszymi
trendami, uwydatniając tym swoją szczupłą talię, a zachowaniem często
przypominała małe dziecko. Jedynie przy Dianie Lovato przybierała maskę powagi,
chcąc pokazać się ze strony perfekcyjnego pracownika.
- Wyślij do niego jednego z
dziennikarzy i po problemie - rzekłam, zasuwając zamek błyskawiczny granatowej
bluzy. Razem z zachodem słońca zniknęło ciepło, jakie utrzymywało się przez
cały dzień.
Firma powoli
pustoszała, każdy z radością wracał do domu. Co prawdaż zegar wybił już jakiś
czas temu godzinę dwudziestą drugą, lecz zgubiłam poczucie czasu. Na szczęście
sekretarka nie miała mi tego za złe, pamiętając zapewne o powiązaniu krwi z jej
szefową.
- Tu jest problem -
powiedziała niepewnie, przegryzając dolną wargę.
- Co masz na myśli?
- Bracia Jonas strzegą swojej
prywatności, nie zgadzają się na jakiekolwiek wywiady do gazet.
- No to trzeba znaleźć inną
gwiazdę i już - stwierdziłam.
- Niezupełnie. Twoje nazwisko
jest na tyle popularne, że może gdyby to sama Demetria Lovato poprosiła go o
wy... - zaczęła przedstawiać swój plan, a ja od razu jej przerwałam.
- O nie, nie. Nie jestem
dziennikarką, niech się tym zajmią zawodowcy - zdecydowałam stanowczo,
odwracając się od niej.
- To jedyna szansa, aby
uratować pismo. Zrób to dla matki - usłyszałam za sobą błagalny głos kobiety.
Starannie to
przemyślała. Wiedziała, że ta wymówka trafi mi prosto do serca, bo gdybym
wówczas odmówiła, a magazyn splajtował, poczucie winy zżerałoby mnie od środka,
przeszyte smutną miną mamy w momencie dowiedzenia się o tej tragedii. W końcu
straciłaby wszystko, na co pracowała w pocie czoła przez tyle lat.
Spojrzałam
na Charity, zachowując kamienną twarz, jednocześnie tłumiąc w sobie z trudem
łzy. Na szczęście przez kilka ostatnich tygodni opanowałam tę sztukę do
perfekcji.
- Dobra. Tylko dlaczego Joe? A
nie Nick, Kevin...
- Jest wokalistą, robi
najwięcej skandali, wszyscy to właśnie jego kochają - wytłumaczyła mi, a na jej
twarzy pojawił się triumfalny uśmiech.
- Niby gdzie ja mam go
znaleźć? - spytałam, przechodząc do konkretów. Im szybciej tym lepiej.
- Ustaliłam, że - zaczęła,
zwracając wzrok na ekran komputera. - zamówili na piątek studio numer
dwadzieścia sześć w Hollywood Records.
- Jutro?
- No tak - odrzekła, nie
rozumiejąc mojej reakcji.
- Przecież ja nic nie wiem o
przeprowadzaniu wywiadu! Jakie pytania mam zadać, jak się do niego dostać.. Nic
- wytłumaczyłam jej, posługując się przy tym gestykulacją dłoni. Od małego
używałam ich niepotrzebnie przy mówieniu.
- Nie martw się, wszystkim się
zajęłam.
Sięgnęła
ręką do szuflady, umieszczonej pod biurkiem, wyjmując z wnętrza czarną jak
smoła teczkę. Wzięłam ją niepewnie do ręki, przerażona kolorem. Kojarzył mi się
tylko i wyłącznie ze śmiercią, której istnienie tak usilnie próbowałam wyrzucić
zarówno z własnego życia, jak i z życia bliskich mi osób.
- W środku znajdziesz trzy
arkusze pytań, najważniejsze znajdują się na pierwszym, w razie gdyby wyznaczył
czas rozmowy. Więc, jeśli nie zdążysz zadać wszystkich, nie martw się o nic. -
Uśmiechnęła się pocieszająco, na co próbowałam odwzajemnić minę, lecz na mojej
twarzy ukazał się tylko dziwny grymas.
- Okej, o której mam tam być?
- zapytałam zmęczona.
- O szesnastej zaczynają, więc
lepiej być tam trochę wcześniej.
- To znaczy?
- Piętnasta, coś takiego.
- Po jakiego czorta mam czekać
na nich aż godzinę?
- Słuchaj Demi, to jest jak na
razie umówienie na wywiad, bardzo możliwe, że nie będą mieli czasu i przełożą
to spotkanie na następny tydzień, miesiąc.. Kto wie. Musisz tam na nich czekać,
aby w ogóle ich spotkać. Chyba nie chcesz zderzyć się jedynie z ich
ochroniarzem.
Czyli to nie
miała być jednodniowa praca? Do jasnej chmurki, gdzie się podziewała Dallas? To
ona powinna się zajmować takimi sprawami. Była popularna, lubiana, skora do
rozmowy. Mnie przedstawiano jako jej przeciwieństwo. Nigdy nie lubiłam znajdować
się w szerokim gronie, nawet w szkole nie mogłam się z nikim dogadać, przez co
nigdy nie znalazłam prawdziwej przyjaciółki, o jakich tak wiele czytałam w
książkach zakupionych z kieszonkowego. Uchodziłam za 'odludka' oraz mola
książkowego. Na początku każdej szkoły ludzie do mnie legli, dobrze
poinformowani przez swoich rodziców o majątkach państwa Lovato. Nienawidziłam
tego, odgrywałam niedostępną. Dla mnie liczyła się tylko rodzina. Matka,
siostry.. W pewnym stopniu także ojczym. To w nich odnajdywałam oparcie.
- Dobra, postaram się. To do
zobaczenia - zakończyłam rozmowę, obawiając się kolejnego monologu z jej strony.
- Wiesz gdzie jest Hollywood
Records?
- Zamówię taksówkę. Na razie -
rzuciłam przez ramię, śpiesząc raźnym krokiem przez hol.
Gdzie byłaś? - zapytała Maddie z
salonu, kiedy tylko zamknęłam za sobą drzwi wejściowe.
Zdjęłam
powoli białe adidasy, po czym podeszłam do niej, sadowiąc się na oparciu kanapy.
- W biurze - odparłam
szczerze, zerkając na telewizor. - Co oglądasz?
- Jonas L.A. - Wyszczerzyła
zęby.
W ekranie
zobaczyłam trójkę chłopaków w luksusowym domu w towarzystwie dwóch atrakcyjnych
dziewczyn. Moją uwagę zwrócił krótkowłosy brunet z kujonkami na nosie. Musiałam
przyznać sama przed sobą, że był całkiem przystojny. Opięta na jego torsie
jasna koszulka uwydatniała godne uwagi mięśnie brzucha.
- To Joe? - zapytałam, kiedy
kadr kamery zrobił zbliżenie jego twarz.
- Tak - odparła z
rozmarzeniem. - A czemu pytasz?
- Po prostu - stwierdziłam,
wzruszając ramionami. - Podobno robi mnóstwo skandali - zagadałam. - O co z
nimi chodzi?
Brunetka
spojrzała na mnie podejrzliwie, ale, najwidoczniej nie znalazłszy w moich
oczach nic niepokojącego, ucieszyła się możliwością podzielenia się z kimś
wiadomościami na temat idola.
- Zazwyczaj chodzi o
dziewczyny. Wiesz, Mandy, Aj, Taylor, Camilla - zaczęła wymieniać, a ja
rozszerzyłam oczy ze zdumienia.
- Czyli istny podrywacz? -
skwitowałam, uśmiechając się do niej pobłażliwie.
Skrzywiła
się nieznacznie na to słowo, a koniec filmu uratował ją od odpowiedzi.
- Tak właściwie to gdzie twój
tata? - zapytałam, kiedy przeglądała po kolei wszystkie kanały telewizyjne w
poszukiwaniu czegoś, co by ją zainteresowało.
- Nie wiem, pewnie u mamy -
odparła obojętnie.
Trafiła na
MTV, gdzie akurat puścili jedną z piosenek Jonas Brothers. Z pasku na dole
dowiedziałam się, że nosi tytuł ,,Burnin' up''. Przyglądałam się zawiłej
trzyminutowej historii stworzonej na potrzeby utworu. Wszystko jak zwykle
opierało się na nastoletnich uczuciach, platonicznej miłości. Każdy z
popularnych artystów muzycznych owych czasów, pisząc piosenki wybierał ten
temat. Nieważne czy sam przeżył owe uczucie, czy też nie. Byle tylko sprzedać
jak największą ilość płyt, a stos cyferek powiększył zasoby konta bankowego.
- Po co ci ta teczka? -
zapytała Maddie po jakimś czasie, patrząc na ciemny przedmiot, wciąż przeze
mnie trzymany w rękach.
- Nieważne - mruknęłam,
schodząc z mebla.
Chciałam jej
powiedzieć, przecież nigdy nie miałyśmy żadnych tajemnic. Nie miałam jednak
ochoty na wybuch pisków, a co za tym idzie dwudziestu czterech godzin błagania,
abym zabrała ją ze sobą.
Ruszyłam
beżowym korytarzem do swojego pokoju, czując pod stopami miękki dywan. Po
drodze migały mi w oczach obrazy zawieszone pomiędzy drzwiami. Mama wręcz
kochała malarstwo, choć nie miała na nie zbyt wiele czasu. Wybierała się na
przeróżne wystawy, gdzie licytowała poszczególne dzieła ze szczególną
zaciętością. Niestety nie odziedziczyłam po niej artystycznego zmysłu. Owszem,
podobały mi się niektóre prace przynoszone przez nią do domu, jednak większości
nigdy nie mogłam najzwyczajniej w świecie zrozumieć. Ona zawsze widziała w nich
jakąś głębię, jakiś ukryty sens, którego ja nie potrafiłam dostrzec.
W środku
granatowo-białego pomieszczenia usiadłam na twardym stołku przy biurku, kładąc
teczkę przed sobą. Otworzyłam ją ostrożnie, a moim oczom ukazały się zapisane
komputerowym drukiem kartki. Na każdej znajdował się plik pytań oddzielonych od
siebie pustymi przerwami. Odczytałam z zaciekawieniem pierwsze: ,,Kiedy możemy
się spodziewać letniej trasy koncertowej zespołu?''
Dotyczy ono całego boysbandu,
pomyślałam, dlaczego więc mam rozmawiać wyłącznie z nim? Wywiad z trójką gwiazd
wyszedłby gazecie na lepsze, niż z jedną, nieprawdaż? Nie miałam jednak zamiaru
podważać pracy Charity, w końcu to ona siedziała od lat w tym fachu. Poza tym,
rozmowa z jednym z nich budziła we mnie nadzieję na szybki przebieg. Z całą
trójcą na pewno byłoby dłużej.
Przejrzałam
wszystkie kartki, a przy pytaniu naznaczonym numerem dziewiętnastym parsknęłam
śmiechem. Brzmiało: ,,Czy to prawda, że przez Camillę Belle zdjąłeś pierścień
czystości?''
Po głębszym zastanowieniu poczułam
się głupio na samą myśl o wypowiedzeniu tego zdania na głos wprost do
gwiazdora. Magazyn ,,Hope'' definitywnie ze mnie kpił. Wystawiał mnie na ciężką
próbę, której wcale nie miałam ochoty przechodzić. Wtedy jeszcze nie
wiedziałam, do czego ona doprowadzi, żaden jasnowidz nie przepowiedziałby
naszej przyszłości, niefortunnie splątanej.
*
Świetny rozdział mam nadzieje że niedługo pojawi się nn :) @natalia1998kacz
OdpowiedzUsuńSuper rozdział nie moge się doczekać kolejnego :)
OdpowiedzUsuńps. zapraszam na never--been--hurt.blogspot.com
Jest 00:00 jak to czytam. Dokładnie ta xd Widzę, że coś zaczyna się dziać. Myślę, że to nie będzie zwykły wywiad. Przez to nie mogę się doczekać nowego rozdziału. Więc czekam z niecierpliwością, bo ten rozdział już jest cudowny, a co dopiero następny w którym może się spotkają ;p
OdpowiedzUsuńZaczyna się akcja. Fajny rozdział, chociaż jeszcze mam przebłyski akcji z tych kilku rozdziałów, które poprzednio zamieściłaś, także czekam na dalsze rozdziały. Pisz szybko, bo mnie skręca co będzie dalej. Pozdrawiam M&M
OdpowiedzUsuńWidzę, że akcja zaczyna się rozwijać. Demi nareszcie spotka "Dżo" naszego lowelasa!
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że pytanie o pierścień czystości mnie rozwaliło, naprawdę.. teraz o tym myślę.. :D Mam nadzieję, że to nie będzie taki zwyczajny wywiad, wiesz mogłoby być coś w stylu, że Demi "przypadkiem" wylewa szklankę wody na spodnie "Dżo"(wybacz ale uwielbiam tą dźwięczność Dżo) dobra moja wyobraźnia za daleko powędrowała. Muszę już przestać, bo zacznę pisać totalne głupoty. :D Czekam na kolejny rozdział! :))
@blackstarPL |immaculate-as-air.blogspot.com/
Nie mogę się doczekać wywiadu. Jak Demi sobie poradzi z przystojnym Joe? ;D
OdpowiedzUsuńJa się pytam, dlaczego to takie krótkie? :O nie mogę się doczekać spotkania JEMI :D zastanawiam się jakie jeszcze ptania ma przygotowane Demi :D napisałabym dłuższy komentarz, gdyby rozdział był dłuższy :D więc napiszę po prostu, że rozdział jest wspaniały tylko za krótki, no! :P
OdpowiedzUsuń"Do jasnej chmurki", czyli moje nowe ulubione powiedzonko :D Jestem okropnie ciekawa przebiegu wywiadu i tego, co z niego wyniknie. Ciekawi mnie też jak zachowa się Joe, jaki będzie miał charakter, czy będzie flirtował z Demi ^^ Tym bardziej ucieszyła mnie wiadomość o Twoich powrocie do oneshot'ów, Pisz szybko x
OdpowiedzUsuń~marlena
Heloł :)
OdpowiedzUsuńCzyżby Demi padnie ofiarą zauroczenia do chłopaków? :)
Powiem Ci, że wieczorami się to lepiej czyta.
Nie napiszę, że "czekam na kolejny", bo tylko kliknę na "nowszy post" :D
Pozdrawiam, Lumina